niedziela, 7 listopada 2010

together we could be good at stoping time...




Po raz kolejny przewróciłam oczami na wspomnienie o sobie na kilka lat wstecz, kiedy to dzisiaj znalazłam pamiętnik z, hm, chyba szóstej klasy, z czasów, w których uważałam się za nieszczęśliwie zakochane dziecko i wyznawałam zasadę, że życie jest beznadziejne. Niesamowicie wiele rzeczy zmieniło się przez te parę lat. Nawet nie, przez ostatnie pół roku wszystko zwróciło się w innym kierunku. No dobra, prawie wszystko. Nadal nie potrafię ogarnąć samej siebie, wszystkiego, co dzieje się wokół mnie, ani tego, czego chcę. 
Mój zeszyt od literatury znów przepadł bez śladu. Dokładnie tak jak książka od wosu, ale to nawet mi nie przeszkadza, bo tak naprawdę to nie korzystałam z niej od początku roku. Moje szanse na skończenie semestru z pozytywną oceną z chemii są coraz mniejsze, przy czym Majewska ciągle chce wysłać mnie na konkurs. o.O
Nie cierpię tego, że na godzinę przed otwarciem edytora miałam w myślach niemal przygotowane to, co napiszę, a teraz tkwię w jednym punkcie, z pustką w głowie. Tymczasem, w głośnikach Pearl Jam, jutro poniedziałek, a ja muszę w końcu przestać gapić się w swoje notatki zacząć je czytać, o! 

did i say that i need you?
did i say that i want you?
oh, if i didn't i'm a fool you see
no one knows this more than me
pearl jam - just breathe ;3

1 komentarz:

  1. ciągle wszystko się zmienia:) takie jest życie:D ale bez tego byłoby nudno,jeśli wszystko byłoby ciągle takie samo.

    OdpowiedzUsuń